Jak żyć w sytuacji, gdy Twój umysł ciągle coś analizuje? Co zrobić, by choć na chwilę od tego odpocząć? I dlaczego wszyscy w toku wychowania uczą, że najcenniejszym narządem człowieka jest jego mózg, skoro to on tworzy większość problemów? Mam na to odpowiedź.
Na początek podzielę się szczerze czymś z Tobą. Piszę te słowa w ogrodzie. Jest bezwietrzna, przepiękna i słoneczna pogoda. Termometr wskazuje jakieś 20 stopni. Mimo tego odczuwam wewnętrzną irytację i złość, ponieważ tekst, który właśnie czytasz, miałem w planach skończyć dwa dni wcześniej.
Z tego też powodu przez głowę przebiega mi mnóstwo negatywnych myśli i emocji, a każde słowo muszę sobie wręcz wydzierać. Nie potrafię docenić faktu, w jakich okolicznościach mogę dzisiaj pracować.
Umysł robi coś absurdalnego i sam zapętla się w swoich myślach i emocjach. Wiesz dlaczego tak się dzieje?
Dzieje się tak, ponieważ jako ludzie mamy tendencję do patrzenia na świat z perspektywy myśli, a nie na myśli. Wierz mi, to ogromna różnica. W psychologii mechanizm ten nazywany jest fuzją poznawczą, ale pozwól, że po ludzku wyjaśnię Ci, co to jest i jak to działa.
Ten artykuł to druga część z serii artykułów opisujących „jak żyć, by poradzić sobie z ciągłym zamartwianiem się i wewnętrznym analizowaniem”. Więcej szczegółów na ten temat znajdziesz tutaj, oraz w pierwszy artykule z tej serii.

Myśli i okulary przeciwsłoneczne, co je łączy?
Chciałbym, abyś na chwilę spróbował sobie wyobrazić sytuację testowania różnego rodzaju okularów przeciwsłonecznych. Jednak nie rodzaj oprawek w tej sytuacji jest najważniejszy, a kolor szkieł. Część z nich jest czarna, szara, brązowa, a nawet różowa.
Za każdym razem, gdy zakładasz inny kolor, krajobraz, który masz przed sobą, zmienia się w zależności od odcieni szkła. W końcu jednak przychodzi ten upragniony moment i decydujesz się pozostać przy jednym nich. W konsekwencji, aż do ich ściągnięcia, oglądasz świat przez filtr nadany przez okulary.
Dlaczego Ci o tym mówię?
Ponieważ to samo dzieje się z Tobą (i zadziało się ze mną na początku pisania tego tekstu), gdy „przykleimy się” do jednej myśli. Zaczynamy patrzeć na świat poprzez pryzmat treści tej myśli (tak jak przez okulary), co zniekształca rzeczywisty obraz sytuacji.
W konsekwencji, siedząc w pięknych okolicznościach, czy nawet przeżywając chwilę, na którą bardzo długo czekałeś, możesz być zły, sfrustrowany, czy smutny.
Jak żyć z tym mechanizmem? Są na to sposoby!

Jak żyć i radzić sobie z fuzją poznawczą?
Prawdopodobnie przez wszystkie lata swojego życia, uczony byłeś, że umysł jest największym zasobem człowieka. Cudownym narzędziem do rozwiązywania problemów i życiowych trudności. Spójrz na to jednak z drugiej strony.
To umysł jest narządem, który wywołuje w człowieku stany ciągłego zamartwiania się, analizowania, czy przeżywania negatywnych emocji. To przez niego cierpimy m.in. na depresję czy lęki. Mimo tego dalej chętnie wierzymy we wszystko, co podsuwa nam do świadomości.
Dlatego zamiast odpowiadać na pytanie jak żyć z fuzją poznawczą, zróbmy mały eksperyment. Opowiem Ci o cudownej, żółtej kanapie.
Jest naprawdę wygodna. Ma puchowe zaokrąglone boki, miękkie oparcie i bardzo wygodne siedzisko. W dodatku oparta jest o cztery solidne drewniane nóżki. Jestem przekonany, że potrafisz sobie taką wyobrazić.
Jednak czy ten opis pozwoli Tobie na niej usiąść?
Jeżeli uzupełnię ten opis o dodatkowe szczegóły, opowiem Ci o kątach, rodzajach materiału i technice budowy takiej kanapy, to czy będziesz mógł na niej usiąść?
Jestem przekonany, że zarówno na pytanie pierwsze, jak i drugie odpowiedziałeś: nie. I bardzo dobrze!
Nie będziesz w stanie usiąść na takiej kanapie, a mimo tego, gdy pojawia się w Twojej głowie inna myśl, albo obawa, traktujesz ją jakby była prawdziwa i realna. Mimo tego, że tak naprawdę nie różni się niczym od przykładu z kanapą.

Z dystansem do umysłu
Cała trudność w pracy z „twórczością umysłu” polega na tym, że treści, które podsuwa, organizm człowieka odczuwa tak, jakby działy się naprawdę. Wszystkie reakcje chemiczne, hormonalne, czy emocjonalne zachodzą w ciele w dokładnie w taki sam sposób, jakby Twoja obawa, czy chociażby żółta kanapa, były prawdziwe.
Im bardziej będziesz świadomy i gotowy zachować postawę dystansu do wewnętrznej „pogadanki umysłu”, tym łatwiej będzie Tobie dostrzec pełną perspektywę sytuacji.
Istotną rolę odgrywa tutaj język oraz to jak mówisz o wewnętrznych odczuciach. Dlatego istotną zmianą jest nauczenie się mówienia o uczuciach/emocjach/myślach z perspektywy ich doświadczania, a nie bezpośredniego przeżywania.
Oto przykład: „Zauważyłem, że do głowy przyszła mi taka myśl, że…” zamiast dobrze znanego „Myślę, że”. Jak pewnie sam słyszysz, już sama forma zdania zmienia to, jak „blisko” jesteś z daną myślą.
Na koniec bardzo ważna rzecz. Sam proces wciągnięcia przez wewnętrzną paplaninę umysłu (co jakiś czas) jest dla nas nieunikniony. Klucz do sukcesu nie leży jednak w omijaniu fuzji, a w umiejętności szybkiego wychodzenia z niej. I to właśnie tego chciałbym Cię nauczyć w drugim kroku projektu „od zmartwienia się do działania”.
Trzymam kciuki,
Maciej Jankowski
Bibliografia:
- Hayes, S. C., Strosahl, K. D., & Wilson, K. G. (2011). Acceptance and commitment therapy: The process and practice of mindful change. Guilford Press.
- Hayes, S. C. (2005). Get out of your mind and into your life: The new acceptance and commitment therapy. New Harbinger Publications.